piątek, 26 kwietnia 2013

Siemię lniane... czyli jak chudniemy jedząc


W ciągu ostatnich 4 miesięcy dokonała się kolejna rewolucja w moim życiu, jako kobieta o kształtach nieco pulchniejszych niż Anja Rubik (no dobra, miało się te ponad 20 kilka kilogramów nadwagi) stwierdziłam, że coś trzeba zrobić, aby być fajną laseczką i oto w moich ogromnych trudach pomogło mi...



Tak właśnie! Siemię lniane :) 


W układzie pokarmowym działa łagodząco przy bardzo wielu objawach, czasami nawet przeciwstawnych. Stosowane jest przy biegunkach lub zaparciach, a także zapobiegawczo dla zapewnienia prawidłowej perystaltyki jelit. Szczególnie cenione przy wszelkich nieżytach i nadkwasotach, a nawet owrzodzeniach. (źródło wikipedia.org)


A ja zrobiłam to tak:

I dzień: Gotujemy kisiel!

Zgodnie z instrukcją: 
Do garnuszka wlewam szklankę wody i wsypuję dwie łyżki siemienia, gotuje
15 minut na małym ogniu aż zrobi się z tego kisiel, jeszcze ciepłe przelewam przez sitko do kubeczka...

Obserwacje: kisiel tężeje i stygnie

Próbuje: Kochaaaaaaaaaanie raaaaaaaaaatuj!

Smakowało dosyć... niesmacznie...


VII dzień (od pierwszej próby ugotowania kisielu):
Przechadzam się alejkami jednego z marketów i... dziewczyno jesteś genialna!
Owocowy sok do wody!

Wieczór dzień VII, podejście drugie:

  • 1 szklanka wody
  • 1 łyżka soku malinowego
  • 2 łyżki siemienia
Dodajemy w takiej kolejności jak podałam powyżej. Gotujemy 15 minut na wolnym ogniu. Przelewamy przez sitko. Czekamy aż ostygnie i...

Mniam!

Pyszny, owocowy kisielek :)

Pamiętajcie jeszcze, żeby godzinę przed i godzinę po nic nie jeść.


Początkowo piłam go dwa razy dziennie, teraz raz, albo z 5 razy w tygodniu, nie zmieniając zbytnio nawyków żywieniowych schudłam już 12 kg... i tak, nadal jestem pączusiem ale o 12 kg szczuplejszym i jestem przekonana, że w dużej mierze pomógł mi właśnie kisiel z siemienia. Doskonale oczyszcza, zapycha i mi - odpornej na wszystkie już diety - bardzo pomógł.


Sieeeemię!



P.S. A w kolejnym poście, bakłażan w panierce z siemienia :) 


piątek, 12 kwietnia 2013

Kuchcikowe rewolucje na Facebook

Tadam tadaaam!

Od dzisiaj spotykamy się również na Facebook`u :)

Zapraszam Was bardzo serdecznie do odkrywania gotowania razem ze mną również na Facebook:

Pani kuchcikowa



Do zobaczenia! :)

Brokuły z serem feta i sosem czosnkowym

Om om om! :)

Właśnie zajadam się pysznymi brokułami z serem feta! 

„Osz ty cholero! Ja ci dam jedzenie przy komputerze!”

Ciii... nikt nie widzi :)


A wracając do naszego dzisiejszego przepisu, to brokuły polane sosem czosnkowym i posypane fetą są jedną z moich ulubionych przekąsek... Lekkie, zdrowie i... bajecznie proste w wykonaniu :)

Składniki:
1 ser feta
1 duży brokuł
1 śmietana 18 %
5 ząbków czosnku

Wykonanie:
Szybko, szybko wkładamy ser feta do zamrażalki!
Jako perfekcyjnie szanująca czas pani domu jeszcze przed spojrzeniem do przepisu wkładam ser feta do zamrażalki, uwierzcie im szybciej to zrobimy tym lepiej dla naszego nastawienia psychicznego przy końcowej fazie przyrządzania przekąski :)

Kolejnym etapem przygotowania jest ugotowanie naszego brokuła, to chyba nie wymaga tłumaczenia, ale wspomnę tylko, że dobrze byłoby osolić wodę i uważać aby nie zrobić papki z tego cennego źródła witamin i składników mineralnych! (Tak, tak podążajmy za tym jednym z niewielu ZDROWYCH trendów – odżywiajmy się zdrowo :) )

Gdy nasz brokuł się gotuje mamy jakieś 18 minut dla siebie... zróbmy sobie herbatkę, rozkoszujmy się widokiem za oknem i... zacznijmy robić sos czosnkowy. (Czy wiecie, że czosnek jest naturalnym antybiotykiem?)
Robimy tak: kroimy czosnek w małą kostkę, bądź przeciskamy przez praskę, mieszamy ze śmietaną (bądź jeśli ktoś woli wersję light to z można użyć jogurtu naturalnego) i doprawiamy solą oraz pieprzem...

Oooo... chyba nasz brokuł kończy się gotować, wyciągamy na sitko i zalewamy zimną wodą, dzięki temu będzie miękki ale lekko chrupiący... no i oczywiście oszczędzi nam to czas oczekiwania na ostygnięcie tego warzywa :) i teraz tak, układamy kolejno w półmisku:

- różyczki brokułów
- polewamy sosem czosnkowym
- i na samą górę ścieramy zamrożony wcześniej ser feta

A nie mówiłam, że dłuższe mrożenie oszczędzi nam rozwalających się na całą kuchnie kawałków sera?





Teraz już tylko poczekajmy 2-3 godzinki aż wszystko się przegryzie i możemy jeeeeść!

Pycha! :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Fasolka po bretońsku

Fasolka, fasolka, fasolka….Mniam!

Właśnie skończyłam zajadać się przepyszną fasolką po bretońsku i to fasolką… własnoręcznie zrobioną.

Można?

Jasne, że tak!

Przepis banalnie prosty i ręczę twarzą, ( :) :) :) ) że wyjdzie każdej osobie która się go podejmie.

Let’s go:

Składniki:

40 dag fasoli Jaś

30 dag surowego boczku z kostką (ja zawsze kupuje 2 grube plastry)

40 dag kiełbasy zwyczajnej

1 łyżka mąki

Duży słoiczek koncentratu pomidorowego

3 łyżeczki cukru

Sól

Pieprz czarny

Majeranek

Słodka papryka

Ostra papryka


Przyrządzanie:

Fasole umyć, następnie moczyć przez noc… O nie! Żadnego moczenia przez noc, kto z nas ma na to czas? Więc dobrze, zaczynamy jeszcze raz…

Fasole dokładnie umyć, następnie wrzucić do pojemnika tak żeby zajmowała połowę objętości lub mniej, następnie zalać wrzącą wodą i odstawić na 15 minut.

W ten oto sposób fasola zwiększyła swoją objętość o 100%, świetnie, prawda?

Następnie odcedzamy nasze warzywo, wrzucamy do garnka, zalewamy sześcioma szklankami wody i do środka wrzucamy wykrojoną z boczku kostkę (nie musi być jej dużo, ja mam dwie malutkie kosteczki, które mają wymiary może 1,5cm x 1cm).

Teraz, staramy się zagotować wrzucone do garnka składniki. Zaznaczam, że do momentu zagotowania pozostawiamy garnek bez przykrycia. Kiedy woda zacznie się gotować, dodajemy szczyptę soli, zmniejszamy ogień, przykrywamy gar i gotujemy fasolkę do miękkości (około 45 minut).

Kiedy potrawa się gotuje robimy następujące czynności:
kroimy boczek oraz kiełbasę w kostkę, wrzucamy na patelnie i smażymy bez tłuszczu, ten wytopiony w zupełności wystarczy,
w innym naczyniu gotujemy koncentrat pomidorowy z 4 łyżkami wody i 3 łyżeczkami cukru,
kiedy ziarna trochę zmiękną, wyjmujemy 3 łyżki do miseczki i zgniatamy na miazgę.

Ostatnia z wyżej wymienionych czynności jest działaniem granicznym, w momencie gdy mamy miękką fasolkę dodajemy kolejno: kiełbasę (razem z tłuszczem), ugotowany koncentrat, masę fasolową i wszystko dokładnie mieszamy.

Teraz pozostaje nam już tylko przyprawić. Jeśli chodzi o tą czynność to nigdy nikomu nie narzucam jak powinno się doprawiać potrawy, bo każdemu z nas będzie smakowała ona z innymi dodatkami. Moja fasolka będzie fasolką pikantną więc JA zrobiłam tak: łyżeczka soli, płaska łyżeczka pieprzu, dwie ewentualnie trzy łyżeczki majeranku, łyżeczka papryki ostrej i łyżeczka papryki słodkiej.

Mieszamy…

Obsypujemy łyżką mąki…

Gotujemy 5-10 minut…

Tadam tadam!!! właśnie wyszła nam najlepsza pod słońcem FASOLKA PO BRETOŃSKU

:)

Można?

Trochę o mnie... :)

Tak, tak… Ten trudny moment kiedy trzeba zrobić pierwszy wpis, w którym wypadałoby się przedstawić. Żeby ułatwić sobie to zadanie odpowiem na kilka pytań, które (mam nadzieję) przybliżą Wam moją skromną osóbkę  :)

-Jak się nazywam i ile mam lat?
Ewelina, 21 i pół
-Dlaczego założyłam bloga?
Otóż, w życiu każdej kobiety przychodzi taki magiczny moment kiedy wszystko się zmienia (i to nie jest tylko dziecko ). :) :)

Ja zamieszkałam ze swoim chłopakiem, który uwielbia jeść. W związku z tym w kilka chwil musiałam przejść przyspieszony kurs gotowania. Czy się udało? Za każdym razem się udaje!… (Z wyjątkiem tych kilku naleśników, które zamiast wylądować na patelni znalazły się w kilku kawałkach na kuchence… hihihi.. to była zabawa, ale wiecie, można się nauczyć podrzucać naleśniki… nie za pierwszym, drugim czy czwartym razem, ale za kolejnym na pewno każdej z Nas wyjdzie ta sztuka Próbujcie, próbujcie, próbujcie!)

Muszę przede wszystkim zaznaczyć, że gotuje od jakiś 3 miesięcy (!) i cały czas się uczę. Za każdym razem robię inną potrawę aby posiąść się jak najwięcej z magii gotowania

Stąd też ten blog, z nieumiejącej ugotować jajka na miękko dziewczyny z każdym dniem robię krok w kierunku Perfekcyjnej Pani Domu.

Nie bójcie się, gotowanie może być przyjemne, sprawiające ogromną radość i dające przede wszystkim przepyszne potrawy, które zachwycą nie tylko Was ale również Waszych najbliższych.

Aaaa i zaznaczam, że będę się starała nie opisywać bardzo pracochłonnych potraw, gdyż sama takich nie robię, bo która z nas ma czas na cało-dniowe pichcenie?

Zapraszam do wspólnej zabawy :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...